W Dolnym Śląsku, na terenie Jeziora Pilchowickiego, jednego z największych magnesów turystycznych regionu, każdego lata można zaobserwować niezwykłe zjawisko. Powierzchnia wody potrafi wówczas błyszczeć jak szmaragdy, przechodząc w odcień zielony. Jednak ta sielanka ma swoje mroczne oblicze – woda staje się niebezpieczna dla zdrowia i ma nieprzyjemny zapach. Powodem takiego stanu rzeczy jest zakwit sinic i zielenic, który świadczy o zaburzeniach w ekosystemie jeziora. Na szczęście, po większych opadach deszczu, poziom wody podnosi się, a woda powraca do swojej czystej postaci. Co jest przyczyną tego problemu?
Kiedy następuje zakwit wody w Jeziorze Pilchowickim, ruch turystyczny znacznie spada. „Moglibyśmy wykorzystać potencjał tego miejsca w dużo większym stopniu. Mieliśmy nadzieję przyciągnąć więcej turystów, chcielibyśmy, aby mogli oni korzystać z kąpieli w naszym jeziorze. Niestety, coroczny problem z zakwitem sinic i zielenic uniemożliwia to” – mówi Artur Zych, burmistrz Wlenia.
Burmistrz dodaje, że mimo iż gmina Wleń nie jest administratorem tego terenu, to jednak ponosi straty finansowe związane z problemem sinic. Z tego powodu wielokrotnie inicjował spotkania z przedstawicielami różnych instytucji. Wśród nich byli reprezentanci Tauron Ekoenergia, zarządzający tym obszarem, Wód Polskich monitorujących rzekę Bóbr zasilającą jezioro, lwóweckiego sanepidu oraz Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska. Niestety, do tej pory działania te okazały się nieskuteczne.