Niedawno zmarł Tomasz Komenda, mężczyzna, którego niesłusznie osadzono na 18 lat za tak zwane miłoszyckie morderstwo. W ostatnim wywiadzie udzielonym kilka miesięcy temu wyraził swoje znużenie ciężarem niesprawiedliwości: „Ciekawe, kiedy w końcu będę mógł porzucić ten krzyż. Powinienem już dostać trochę spokoju”. Walczył z chorobą nowotworową.
Komenda dobiegł 47 lat. To Grzegorz Głuszak, dziennikarz TVN, który śledził sprawę Komendy przez lata, przekazał smutną wiadomość o jego śmierci.
Przez pomyłkę sądową Komenda spędził w więzieniu prawie dwie dekady, oskarżony o brutalne zgwałcenie i zamordowanie Małgosi, piętnastolatki z Miłoszyc. Został zwolniony po 18 latach kiedy dowody okazały się niepodważalne – nie miał nic wspólnego ze zbrodnią. Za niewłaściwe skazanie otrzymał 12 milionów złotych zadośćuczynienia i 812 tysięcy złotych odszkodowania. Sąd usprawiedliwiał swoją decyzję argumentując, że Komenda stracił najlepsze lata swojego życia będąc niewinnie skazanym.
Życie Tomasza miało nabrać nowego kierunku. Założył rodzinę, znalazł zatrudnienie. W jednym z wywiadów wyraził swoją zmianę perspektywy: „Te osiemnaście lat to już przeszłość. Tego już nie ma. Jestem innym człowiekiem niż ten, którego zamknięto. Wtedy miałem 23 lata. Teraz mam 44. Spojrzenie na świat uległo zmianie, nie tylko przez odsiadkę”. Zaznaczał jednak swoją rozczarowanie sprawiedliwością: „Nie jestem pewien, czy coś takiego jak sprawiedliwość w ogóle istnieje. Jako nastolatek nawet nie znałem definicji więzienia, a co dopiero doświadczenia bycia tam. Nigdy nawet nie zapłaciłem mandatu za brak biletu, a tu skazano mnie za gwałt i brutalne morderstwo. Nie jestem w stanie zrozumieć jak mogłem być skazany za tak potworne czyny”.