Trzy tygodnie temu na pętli tramwajowej Krzyki doszło do niebezpiecznego incydentu, który do dziś pozostaje nierozwiązany. Grupa zamaskowanych osób zaatakowała tramwaj, pokrywając go graffiti, a policja wciąż prowadzi intensywne śledztwo, by ustalić tożsamość sprawców.
Atak na tramwaj: co się wydarzyło?
Wszystko zaczęło się 26 sierpnia, kiedy zamaskowani napastnicy celowo zablokowali torowisko, ustawiając na nim kosze na śmieci. W ten sposób zmusili motorniczego do zatrzymania pojazdu. Chwilę później wandale zaczęli pokrywać tramwaj farbą w sprayu, nie zważając na potencjalne zagrożenie dla siebie i innych uczestników ruchu.
Skutki incydentu
Sytuacja była niebezpieczna, gdyż napastnicy poruszali się po torach i jezdni, stwarzając ryzyko dla pasażerów oraz przechodniów. Zniszczony tramwaj musiał być wycofany z użytku i skierowany do zajezdni na kosztowne czyszczenie. Koszty naprawy wyniosły blisko 10 tysięcy złotych. Za zniszczenie mienia tego rodzaju grozi kara do pięciu lat pozbawienia wolności.
Śledztwo w toku
Policja intensywnie pracuje nad rozwiązaniem tej sprawy, jednak do tej pory nie udało się zatrzymać sprawców. Funkcjonariusze zapewniają, że są blisko rozwiązania, ale szczegóły śledztwa pozostają tajne. Komisarz Wojciech Jabłoński z Komendy Miejskiej Policji we Wrocławiu stwierdził, że gdy tylko sprawcy zostaną zidentyfikowani, opinia publiczna zostanie o tym poinformowana.